Serial bardzo mi się podobał. Spodobała mi się para Feride i Kamrana. Do jakiegoś 20 odcinka byłam skłonna dać mu nawet ocenę 10 i myślałam, że to najlepszy z tureckich seriali, jakie oglądałam. Niestety coś się zaczęło psuć. Początkowe odcinki były bardzo lekkie, można się było pośmiać i obserwować początki ich miłości. Bardzo podobały mi się wstawki ze scenami z ich dzieciństwa. Później niestety zaczęło się zbyt mącić, problem po problemie. Szczególnie w ostatnim odcinku wydawało mi się jakby próbowali tam wrzucić wszystko na siłę. Być może decyzję o zakończeniu serialu podjęto nagle i próbowano zakończyć wszystkie wątki w tym odcinku.

Mam mieszane uczucia co do końcówki, nienawidzę otwartych zakończeń. Choć domyślam się, że zrobiono to ze względu na książkę (gdzie zakończenie jest o wiele bardziej zagmatwane). Fani książki mogą sobie dopowiedzieć, że Feride nie pojawiła się na peronie, natomiast fani serialu, że przyszła. Choć sądzę, że nikt by się nie obraził gdyby zakończenie już teraz było szczęśliwe - ekranizacje książek przecież nie muszą się ich sztywno trzymać i można coś pozmieniać.
To co także nie podobało mi się w ostatnim odcinku to:
- rozmowa Feride i Kamrana po tym jak ją odnalazł. Uciekła od niego a on myślał, że załatwi wszystko kilkuminutową rozmową i ta przyjdzie od tak sobie na peron?
- córka, która pojawiła się znikąd. Fani książki pewnie wiedzą skąd pojawiła się dziewczynka, osoby które oglądały tylko serial - niestety nie.