Książkę czytałem bardzo dawno temu a sam film oglądałem ponad pół roku temu. Dzieło pod wieloma względami, zarówno jeśli chodzi o aktorstwo, jak i scenografie i wiele, wiele innych aspektów ...
Jest to historia pewnej rodziny lekarzy, rozciągnięta na ok. kilkanaście pokoleń, która faktycznie miała miejsce, jak zresztą twierdzi autor powieści Noaha Gordon - a przynajmniej jej główne aspekty i wątki.
Ben Kingsley, jak zwykle tworzy postać wspaniałą, odciskającą charyzmą, swego rodzaju piętno na widzu.
Nie, raczej nie, choć starsze dzieci mogłyby go oglądnąć. Mam na myśli tutaj wiek ok. 15 - 16 lat. Film zjawiskowy i nieprawdopodobny. Fabuła zawiera prawdziwe tło historyczne. Zawsze unikam śmieci i bałem się, że ta ekranizacja takim filmem właśnie będzie ... a tu takie zaskoczenie.
Zgadza się, mówię - piszę o TYM właśnie filmie. Na pewno się domyśla, że o NIM teraz piszemy ...
Obawiam się że gdyby scenariusz pisało życie to podróż bohatera zakończyła by się najdalej w Egipcie. W tamtym czasie dysponując jedynie językiem angielskim niewiele by wskórał. Udając żyda musiał by mówić po hebrajsku, a studiując musiał by znać perski.
To prawda, masz wiele racji, ale w filmach - ze względu na ograniczenia językowe aktorów i odbiór widza, często udają mowę w innym języku w czasie, gdy lektor czyta np. po angielsku ... albo w ogóle, reżyser pomija aspekt języka i ... wszyscy wtedy mówią po angielsku. Historia zna wiele przypadków, gdy podróżnicy np. udający się do Chin, nauczyli się chińskiego ... Polska emigracja zarobkowa, także w tej kwestii nie kuleje :D
Myślisz, że Arab poznałby "malowanego" Żyda?
Mylisz się, że trudno jest udawać Żyda? Poniżej podaję fragment artykułu w którym dziennikarskie śledztwo ujawnia Polaka, który od kilkunastu lat podawał się za rabina, cyt.:
"Jacoob Ben Nistell, który od wielu lat podawał się za żydowskiego duchownego z Izraela, okazał się wielkim oszustem. Dziennikarskie śledztwo ujawniło, że człowiek, który od wielu lat uczestniczył w żydowskich nabożeństwach i pełni ważną funkcję w poznańskiej Gminie Żydowskiej to Polak z Ciechanowa"
Wpisz w Google: "Polak udawał Żyda Poznań"
Myślę, że żaden problem udawać polskiego żyda w Polsce lub jak w przypadku filmu, angielskiego żyda w Anglii czy nawet poza nią. Nie przypuszczam żeby jednak żydzi z Persji znali angielski (powinni znać hebrajski). O samych Persach już nie mówiąc. Więc tu nie chodzi nawet o problem udawania kogokolwiek a o problem bariery językowej. W filmie nie było pokazane żeby bohater uczył się obcego języka. A on nie dość że bez problemu komunikuje się z żydami to i bez problemu komunikuje się z persami. Mało tego nawet czytać umie.
Myślę, że film byłby bardziej realistyczny gdyby np było pokazane jak bohater uczy się języka np na statku lub w Egipcie.
Reżyser poszedł jednak na duże uproszczenie żeby pewnie nie przedłużać i tak prawie 3-godzinnego filmu. Niestety odbyło się to ze szkodą dla logiki.
Masz rację, mój przykład to także duże uproszczenie.
Film zawiera tak dużo wątków, które starają przykuć uwagę widza, by ten zdążył je wewnętrznie przetrawić, wyciągnąć wnioski, snuć przez moment domysły, że zabrakło czasu na doszlifowanie produkcji.
Z drugiej strony, wielu twórców wpadło na ciekawe rozwiązanie w ostatnich dekadach, jakim są wersje reżyserskie. Tu właśnie upatrywałbym pełnej wersji, która wyjaśnia wielowątkowość i zaspokaja poczucie braków.
W książce jest opisane jak w trakcie podróży(nie trwała ona rok, lecz o wiele dłużej) Rob uczy się hebrajskiego i perskiego. Rob był człowiekiem z ogromnym samozaparciem oraz niespotykaną zdolności do przyswajania wiedzy. I faktycznie nie istniał, o czym wspomina autor książki w " Podziękowaniach".
Tego zdecydowanie w filmie brakło. Dzięki za informację, bo nawet zastanawiałem się czy w książce zostało to wzięte pod uwagę.
Udając żyda musiał by mówić po hebrajsku a raczej w jednym z kilku bliskowschodnich lub europejskich jezyków diaspory żydowskiej (ogolnie było ich AFAIR 5 wliczająca najpozniejszy czyli jidisz - jezyk diaspory z krajów niemieckojezycznych), hebrajski w 11 czy 12 wieku był dla przecietnego wyznawcy judaizmu prawdopodobnie równie zrozumiały co dla nas łacina :) to był juz wtedy jezyk kultu, a nie codzienny.