Po pierwsze to nie film dla wszystkich. Nawet się cieszę, że mąż mi zasnął na tym filmie, bo dawno nie oglądałem sama czegoś tak dobrego. Dotknął mnie ten film i przeraził. Nie wiem właściwie dlaczego aż tak bardzo. To taka smutna historia, nie zdarza mi się płakać oglądając film gdzie cierpi nie piesek a człowiek. Nieszczęśliwa kobieta. Aż mam ochotę sobie nalać lampkę wina i pobyć sama...chyba nie jest to doskonały film na jesienny wieczór. Jednak i takie historie są potrzebne, aby chociażby być wdzięcznym za to co się ma.
We mnie też zagral na jakichś głębokich strunach. Zaczęłam oglądać z mężem i z synem, na szczęście odpadli i mogłam swobodnie sama zanurzyć się w historię. W bardzo smutna opowieść o samotnym człowieku, w którym człowieka nikt dostrzec nie umiał. Może dlatego że ona sama go w sobie ukrywała, chroniąc przed kolejnymi krzywdami. Na pierwszym planie stawiala swoją zmysłowość i kobiecość, bo w ten sposób nauczyła się najszybciej skupiać na sobie uwagę. Atrakcyjne kobiety często w ten sposób brną w ślepa uliczkę. Dla Marylin nie było już z niej wyjścia.