Rewelacja! Perfekcja gry aktorskiej jak i fabuly. Niemal sztuka teatralna i calosc skupiona na osobowosciach i grze psychologicznej aktorow.
Glen Close pod niebiosa, ale moim zdaniem, fantastyczna gra J. Pryce. Oboje idealnie sie wpasowali. Cala grupa drugorzedowych aktorow tez swietna, zwlaszcza Max Irons.
Ten film to nie tylko stereotypy ale film o moralnosci. Psychologiczny profil Joan jest jednym z najbardziej intrygujacych jakie widzialem w kinie ostatnich lat.
Bardzo polecam, zwlaszcza dla dojrzale myslacego widza.
Tak, genialny film, aktorstwo, scenariusz, dialogi, napięcie między bohaterami, Glenn Close w drodze po Oscara.
Na przestrzeni dwóch dni obejrzałem zasypaną nominacjami Romę i the Wife. Te dwa dni to jak dwa miesiące w skali roku, taka metafora ;)) The Wife to potężne kino. Tego oczekuję od kina. Za to kino kocham. Dziękuję.
O, tak! Bo tutaj mistrzyni tworzenia takich nietuzinkowych postaci -scenarzystka :-) daje kolejny swój popis! Niewiarygodna! cdn.
Podniosła (mowa o Jane Anderson) najpierw Frances McDormand na szczyt, "czyniąc z niej" Olive Kitteridge (mam nadzieję, że dobrze napisałam) ;-). A teraz Glenn Close dostaje szansę bycia znów na właściwym poziomie. Nie ma najmniejszych możliwości, by te dwie role były zagrane w tak odmienny sposób a w każdym z taką precyzją naturalności, przez kogoś innego.
Scenariusz , portret tych dwóch kobiet jest absolutnym podpisem Jane Anderson, która przywraca bohaterkom-aktorkom, godność i wydobywa z nich wielki talent.
Kłaniam się nisko!
Właśnie zobaczyłam i jestem pod ogromnym wrażeniem. To kino wbija w fotel i długo po seansie nie daje o sobie zapomnieć. Oskarowa według mnie rola Glenn Close.
Wszyscy świetni, z wyjątkiem młodego Ironsa... gra jak do ostatniego rzędu w teatrze.